Tydzień temu myślałam, że ten tydzień będzie luźny i będę tylko siedziała i malowała paznokcie. Nie wyszło niestety, ciągle byłam poza domem albo bardzo zajęta. Jednak wracam do Was i do 7 stycznia na pewno będę tutaj często.
Dzisiejszym bohaterem jest dosyć marudny kolega. Dlaczego? Bo ma dziwny kolorek, którego mój aparat długo nie chciał dokładnie odzwierciedlić. W dodatku kolor minimalnie różni się od tego w buteleczce.
Dzisiejszym bohaterem jest dosyć marudny kolega. Dlaczego? Bo ma dziwny kolorek, którego mój aparat długo nie chciał dokładnie odzwierciedlić. W dodatku kolor minimalnie różni się od tego w buteleczce.
Tym gagatkiem z którym do Was przychodzę jest Golden Rose color expert nr 56. Na zdjęciach widzicie 3 cienkie warstwy, które szybko wysychają.
Lakier posiada fajny, płaski, trochę szerszy, zaokrąglony pędzelek, którym wygodnie się malowało. Kupiłam go w Kielcach, w drodze powrotnej z obozu, dzięki Marcie, którą mogliście poznać już w poście Moja przyjaciółka na paznokciach.
Jak Wam się podoba ten kolorek? Lubicie takie niezdecydowane lakiery?
Pozdrawiam,
Pulinka :)
Cudowny kolor jestem pod wrażeniem <3
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny ten koleżka ;)
OdpowiedzUsuńKolor przecudowny! Faktycznie trudno opisać, jaki jest to kolor, ale to chyba dobrze, bo jest wyjątkowy! <3
OdpowiedzUsuńNiebiański kolorek :)
OdpowiedzUsuń