Rok akademicki nie sprzyja blogowi, za co przepraszam. Staram się wpaść w rytm, ale jakoś opornie mi to idzie, jednak z czasem na pewno będzie tylko lepiej :) Przez weekend (który nie wiem kiedy minął) nadrobiłam zaległości na Waszych blogach, pozostało mi jeszcze odpowiedzieć na Wasze komentarze i trochę uporządkować tutaj wpisy.
W wakacje sporo czasu spędzałam w samym centrum Warszawy, a że mieszkam pod tym miastem, to często czekając na tramwaj (żeby potem nie siedzieć pół godziny na przystanku autobusowym) szłam do TkMaxxa zobaczyć, czy przybyło coś ciekawego. I tak oto trafił do mnie między innymi lakier LCN nail polish o nazwie dark angel royal blue.
Tytuł posta może trochę zmylić, mi magiczne lakiery kojarzą się z termicznymi. Ten w żadnym stopniu termiczny nie jest. Kolor jest taki nieoczywisty, z daleka wygląda jak wytarta czerń, natomiast z bliska ukazuje się nam jego całe piękno, czyli migoczące drobinki, które mi przypominają niebo. Całość wygląda właśnie magicznie. Oprócz tego, że wygląda obłędnie ma również obłędną trwałość - mam go na paznokciach od tygodnia i jedyne uszczerbki, które zauważyłam, to trochę starte końcówki i odrost (pamiętajcie, że trwałość to sprawa indywidualna).
W wakacje sporo czasu spędzałam w samym centrum Warszawy, a że mieszkam pod tym miastem, to często czekając na tramwaj (żeby potem nie siedzieć pół godziny na przystanku autobusowym) szłam do TkMaxxa zobaczyć, czy przybyło coś ciekawego. I tak oto trafił do mnie między innymi lakier LCN nail polish o nazwie dark angel royal blue.
Tytuł posta może trochę zmylić, mi magiczne lakiery kojarzą się z termicznymi. Ten w żadnym stopniu termiczny nie jest. Kolor jest taki nieoczywisty, z daleka wygląda jak wytarta czerń, natomiast z bliska ukazuje się nam jego całe piękno, czyli migoczące drobinki, które mi przypominają niebo. Całość wygląda właśnie magicznie. Oprócz tego, że wygląda obłędnie ma również obłędną trwałość - mam go na paznokciach od tygodnia i jedyne uszczerbki, które zauważyłam, to trochę starte końcówki i odrost (pamiętajcie, że trwałość to sprawa indywidualna).
Jak dla mnie lakier jest śliczny i wyjątkowy (przynajmniej nie kojarzę niczego podobnego). Niestety, nic nie jest bez wad - lakier potrzebuje 3 warstw do całkowitego krycia (można go też oczywiście nałożyć na czarną bazę) i szczerze polecam jakiś dobry wysuszacz. Spójrzcie jednak na zdjęcie poniżej i powiedźcie, czy dla takiego pięknisia nie warto przeżyć jego krycia i czasu schnięcia ;)
Za lakier w TkMaxxie zapłaciłam około 20zł, Buteleczka ma pojemność 16ml, pędzelek jest prosty, dobrze ścięty. Jest to moja pierwsza styczność z lakierem tej marki i jestem z niego bardzo zadowolona.
Jak Wam podoba się ten lakier? Miałyście już lakiery LCN?
Pulinka ;)
Nie miałam nic tej firmy, ale widzę, że warto się rozejrzeć, bo lakier jest naprawdę obłędny :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto :)
UsuńLubię takie błyskające drobinkami pięknotki, ale na trzy warstwy jeszcze nie schnącego lakieru to się już nie piszę
OdpowiedzUsuńŹle to ujęłam - schnie, tylko trzecia warstwa robi to już wolno i osobiście nie lubię czekać aż tyle, więc nałożyłam SV. Gdy następnego dnia nałożyłam jedną warstwę, żeby na blogu było zdjęcie bez top coatu, to schnięcie było w normie :)
UsuńPiękny ten lakier. Te niebieskie błyskające drobinki są prześliczne !
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam :)
Usuńbardzo przyjemy kolorek :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńPiękny! Bardzo mi się podoba :-) Dodatkowe brawa dla Ciebie za perfekcyjne skórki :-D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) A co do skórek to tajemnica jest jedna - krem do rąk ;)
Usuńfaktycznie jest zachwycajacy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńcudak <3
OdpowiedzUsuńŁadny ten dziwaczek nawet;)
OdpowiedzUsuńMi także bardzo się podoba :)
UsuńPiękny ten lakier, lubię takie "inne" lakierki:)
OdpowiedzUsuńJa też! :)
UsuńCudny.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńFaktycznie magiczny:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się ;)
Usuń