Dzisiaj przychodzę do Was z postem chwalipięckim - będzie o tym, co mi przybyło mniej-więcej od połowy listopada do teraz.
- biały lakier z Lovely
- matujący top coat z Lovely
- niebieski lakier ze złotymi drobinkami z wibo
- bordowy lakier z drobinkami z wibo
Później odwiedziłam Naturę i moje zasoby wzbogaciły się o zielony piasek z My secret (za całe 3 czy 4zł! :) ). W drugiej połowie grudnia mój dom z kolei odwiedził listonosz z podarunkiem od Pierre Rene (błyszcząca niespodzianka za aktywny udział w dyżurze wizażystki - tematem były paznokcie, więc coś dla mnie :D ).
19 grudnia w mojej klasie była Wigilia klasowa i wtedy to rozdawaliśmy sobie prezenty - dostałam śliwkowy lakier od Sally Hansen, brokacik od Life i świeczkę która cudnie pachnie *.* Chciałam co prawda jakiś top typu Sehe Vite, czy lakiery od GR (te 'piórkowe'), ale te są równie świetne i jestem baaardzo zadowolona :D
A tutaj już prezencik od mojej rodzinki - dwa fotele i stół (fotele wybierałam sama :) ). Wcześniej stało w tym miejscu łóżko (które robiło za stolik, było to drugie łóżko w moim pokoju ;) ), teraz pokój wygląda bardzo uroczo :) To czerwone 'coś' na ścianach to nie kropki, czy krew, tylko sztuczne biedronki :)
To właśnie z tego miejsca od kilku dni piszę do Was :)
Na koniec - najlepsze i najważniejsze dla mnie - prezent od mojego K. :*
No cóż, jestem blondynką, w dodatku często myślami będącą zupełnie gdzieś indziej, a to tłumaczy napis na kolczykach :D
Na zdjęciach nie ma też czekolad, które dostałam za oddanie krwi - szczerze polecam wszystkim ludziom (którzy mogą oczywiście) taką formę pomocy innym (szczególnie tym, którzy mają taką samą grupę krwi jak ja - 0Rh-, jej wiecznie brakuje). Zajmuje to góra 2h (jeśli jest dużo ludzi), a jaka satysfakcja, w końcu ktoś tej krwi potrzebuje (a co, jeśli będzie jej potrzebował ktoś bliski, a krwi zabraknie?).
Tym razem byłam na Saskiej Kępie i szczerze mówiąc - nie polecam. Oddawałam krew drugi raz, pierwszy był w szpitalu na Wołoskiej. Różnica między tymi dwoma punktami jest wielka. Na Wołoskiej bardzo się Tobą opiekują, dostajesz herbatę, ciastka, jeśli nie miałeś czasu rano zjeść śniadania, to dają też jakiś posiłek. Lekarz żartował ze mną, potem przyszedł do mnie jak oddawałam już krew i rozmawiał, potem kazał mi posiedzieć. A na Saskiej Kępie? Nie dość, że czekałam strasznie długo i nie szli po kolei, tylko jakoś losowo, to czułam się jakbym była maszyną do produkcji krwi. Gdyby nie to, że wzięłam z domu batona, to chyba w ogóle nie oddałabym krwi (dostałam małego batona i soczek, a jednak przy mojej wadze potrzebuję czegoś więcej, z resztą każdy tego potrzebuje). Pielęgniarka miała wielkie pretensje, że oddałam 413, a nie 450ml (gorszy dzień i nie wyrobiłam się w czasie). Potem wyszłam i takie 'to już?'.
Generalnie polecam małe punkty oddawania krwi, bardziej dbają tam o krwiodawców :)
A co Wy dostaliście na święta? Co Wam przybyło w grudniu? :)
Pozdrawiam, Pulinka ;)
śliczne lakiery ;) ja też oddaję krew :)
OdpowiedzUsuńooo, żółwik :)
UsuńJestem bardzo ciekawa tego topu z Lovely. Mam essie i nie jestem zadowolona...
OdpowiedzUsuńmi się podoba jego efekt, niedługo zrobię porównanie jego i z my secret :)
UsuńHaha, dobre kolczyki! ;D Top matujący to świetna rzecz!:)
OdpowiedzUsuń