Chyba każdy wie, że dzisiaj jest narodowe czytanie "Lalki". U mnie w mieście też było, byłam z tatą, który czytał (ja zaś dopingowałam go z widowni) i postanowiłam wesprzeć tę inicjatywę. Głównie w sumie dlatego, że "Lalkę" lubię, Wokulskiego, który był de nobilitowaną szlachtą też. Jedynie za Łęcką nie przepadam i wszystkimi pojęciami, które wkuwałam na polski w liceum.
Ale dzisiaj nie o tym, tylko o paznokciach. Tak więc na paznokciach napisałam "Lalka", ostemplowałam motywem rąk (Łęcka i kobiety tamtego okresu kojarzą mi się głównie z rękawiczkami, parasolkami i wielkimi sukniami), narysowałam Wokulskiego (wzorowałam się na aktorze z filmu) i Łęcką (tutaj widać, że nie mam wprawy w malowaniu ludzi, a ona tylko przez przypadek niezbyt mi wyszła, nie dlatego, że jej nie lubię ;) ).
Stempelek oczywiście musiałam sobie odbić na pamiątkę.
Bazą pod zdobienie jest lakier Bourjois la laque nr 1 white spirit, stemplowałam złotym lakierem Carla nr 186 (więcej o nim możecie przeczytać tutaj i tutaj), top coat to tradycyjnie Seche Vite, a reszta to farbki akrylowe.
Wiem, że nie każdemu przypadnie to do gustu, sama na początku nie byłam do niego przekonana, ale im dłużej na to patrzę, tym bardziej mi się podoba.
A co Wy o tym myślicie? Byłyście na narodowym czytaniu "Lalki"?
Pulinka ;)
Wow, genialne:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńbardzo ładne zdobienie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuńale czadowe :D super pomysł!
OdpowiedzUsuńA bałam się, czy się spodoba :D Dziękuję :)
UsuńŚwietny pomysł!
OdpowiedzUsuńDla mnie "Lalka" to taka trochę "Moda na sukces" pod względem tego co się tam dzieje, bo absolutnie nie ubliżam autorowi za styl itd. :)
Dziękuję :)
UsuńTrochę może i tak, ale ja ją lubię :)
Coś słyszałam o tej akcji w radiu ;-) Natomiast mi "Lalka" po prostu zbrzydła przez przymus przeczytania jej w szkole. Teraz byłabym może w stanie przez nią przebrnąć ( w zasadzie to nawet mi to przez głowę przeszło), ale zmuszane młodzieży do czytania takich książek to porażka naszego systemu edukacyjnego ;-)
OdpowiedzUsuńDla mnie to też idiotyzm, ale cóż, jak mus to mus. Tym bardziej, jak przypomnę sobie tempo przerabiania lektur (bez streszczeń się nie dało, no chyba, że ktoś w ogóle nie spał) i sposób - interpretowanie wszystkiego, każdego drobiazgu, nawet tego, z czym bym pochowany stryj Wokulskiego... Horror ;)
UsuńAle to nie zmieniło faktu, że kocham czytać książki, ale takie, które sama sobie wybiorę :)