Do napisania notki o tym zdobieniu zbierałam się długo - w sumie nie wiem czemu, bo zdjęcia od dawno mam obrobione i wybrane. Jakoś podświadomie się boję, bo nigdy jeszcze nie pisałam o naklejkach na paznokcie.
Korzystając z obniżki, która była jakiś czas temu w Naturze (wszystkie przecenione rzeczy z Essence po 1,99zł a z Catrice po 2,99zł) kupiłam naklejki owocowe z Essence.
Opakowanie wygląda bardzo ładne. Otrzymujemy je jeszcze w papierowym (tekturowym [?] ) opakowaniu w którym znajduje się jeszcze klej (ja jednak nie używam go).
Ozdoby są dosyć sztywne, dlatego przed nałożeniem trochę je pomiętosiłam.
Tak prezentują się na białym tle w otoczeniu czarnego lakieru Sally Hansen nr 370 black out...
... a tak z truskawkowym koktajlem firmy Editt.
Szczerze mówiąc, po kilku grubych warstwach topa myślałam, że bardzo szybko mani będzie do zmycia, bo zwyczajnie odpadnie, natomiast paznokcie z naklejkami przetrwały 2x dłużej, niż zwykły lakier. Dodatkowo wzbudzały niemałe zainteresowanie.
Ze zmywaniem nie miałam wielkiego problemu, dodatkowym plusem jest to, że po oczyszczeniu zmywaczem naklejki można ponownie wykorzystać.
Moim typem jest numer dwa, a Waszym?
Dodatkowo przychodzę do Was z rzeczami, które otrzymałam ostatnio z rozdania u Sepression z firmy Gabbee. Jestem z nich baaaaardzo zadowolona (szczególnie duży + za bardzo szybką wysyłkę).
Pozdrawiam, Pulinka ;)
PS. tradycyjnie biorę się za komentowanie, bo na komórce... no cóż, średnio się to robi ;)
o popatrz! a u mnie w Naturze nie było takich owocków na przecenie :(
OdpowiedzUsuńu mnie była tylko ta jedna jedyna sztuka :)
Usuńśliczne te owocki ;)
OdpowiedzUsuńładna biżuteria :P
OdpowiedzUsuńzapraszam :)
Piękne owocki, niby małe co nieco, a jak od razu bardziej efektowny staje się mani :) ze mnie jest słaby łowca promocji - nic ciekawego nie mogę wyhaczyć! :(
OdpowiedzUsuńBoth look so pretty :)
OdpowiedzUsuń