Dzisiaj przychodzę do Was z paznokciami jeszcze z wakacji.
Bohaterem jest lakier firmy MIYO z serii mini drops (kojarzą mi się z takimi cukiereczkami) numer 122 czyli peach shake. Pierwszy raz zobaczyłam go w drogerii Jaśmin, jednak stwierdziłam, że jest przeładowany drobinkami i nie będzie mi się podobał. Potem przeczytałam na Fb o pokazie makijażu organizowanym przez firmę Pierre Rene (taką matkę MIYO) i poszłam. Byłam wcześnie, więc nie było ludzi, zaczęłam oczywiście od wybierania lakierów MIYO jak tylko zobaczyłam dwa pudełka z mini dropsami. Jak zobaczyłam ten lakier, to stwierdziłam, że jest mi chyba przeznaczony i go przygarnęłam (wraz z kilkoma innymi). A Pani bardzo miła, dała mi duuuużo rad, było bardzo fajnie.
Tak oto wygląda na paznokciach lakier, którego się 'bałam' ;)
Jak widzicie - nie było czego się bać, bo lakier jest prześliczny.
Na zdjęciach 3 warstwy, ale to żelek, więc trzeba albo dać biały lakier pod spód, albo milion warstw, żeby nie było widać końcówki paznokcia. U mnie bez białej warstwy, jakoś lekko widoczne końcówki mi bardzo nie przeszkadzały. Utrzymał się standardowe 3-4 dni.Chętnie do niego wrócę, a Wy co o nim myślicie?
Pozdrawiam, Pulinka ;)
Wow, kolorek na prawdę niesamowity :)
OdpowiedzUsuńTaka sobie ładna pomarańczka :D
OdpowiedzUsuńkolorek jest cudowny, musi się pięknie mienić w świetle :)
OdpowiedzUsuńja też nie cierpię prześwitujących końcówek, ale wolę milion warstw, niż biały podkład ;p
What cute color. Looks so pretty :)
OdpowiedzUsuńTrochę mi przypomina pomarańcz z blogerskiej kolekcji :).
OdpowiedzUsuń